15 mar O ozdrowieńczej roli języka
W poprzednim newsletterze pisałem o wielu ciekawych funkcjach języka. Wspomniałem też, iż widzę jeszcze jedną, bardzo istotną dla budowania pozytywnych relacji międzyludzkich. Jest nią funkcja sanacyjna lub inaczej ozdrowieńcza/uzdrawiająca.
Język daje do wyboru różne środki wyrazu i od nas, konkretnie od naszych intencji zależy, których, w danym przypadku, użyjemy. W językoznawstwie sprawa jest prosta: punktem wyjścia w komunikacji są zawsze czyjeś odczucia i myślenie. Z nich wyłania się określony zamiar działania, który zamienia się w czyn. Nas interesuje oczywiście reakcja językowa.
Podam prosty przykład, jak język, posłuszny naszym intencjom, może wpływać na rozwój wydarzeń.
Przypuśćmy, że ktoś zachował się względem nas bardzo nietaktownie. Do dyspozycji mamy szereg sformułowań językowych. Wymienię kilka z brzegu:
- Jesteś bezczelny! Nie zapomnę ci tego – intencją jest głównie rozładowanie swoich emocji, zranienie kogoś i zapowiedź ciągu dalszego; taka reakcja nie służy uzdrowieniu sytuacji, a raczej grozi eskalacją konfliktu;
- Trzeba mieć tupet, by zrobić coś takiego – niby podobna intencja, ale forma bezosobowa wskazuje na brak woli zranienia kogoś osobiście, czy chęci rewanżu; efekt sanacyjny może być nikły, a nadal istnieje niebezpieczeństwo eskalacji konfliktu;
- Robiąc to wykazałeś brak taktu – ładunek emocjonalny naszej wypowiedzi daje już jakąś szansę na poprawienie sytuacji;
- Przykro mi, że się tak zachowałeś – jeśli osoba nie jest wyzuta z uczuć, zwiększa się zdecydowanie szansa na pozytywny zwrot sytuacji;
- Twoja tak gwałtowna reakcja jest dla mnie zaskoczeniem. Dlaczego to zrobiłeś? Ostatnie dwie wypowiedzi odnoszą się do naszych odczuć – zwracamy uwagę, że rozmówca nas zranił i otwieramy możliwość wyjaśnienia oraz definitywnego uzdrowienia sytuacji.
W komunikacji dużą rolę spełnia również sposób artykułowania wypowiedzi. Możliwości modulacji głosu, akcentowania są ogromne i często przesądzają o osiągnięciu pożądanego efektu.
Brak komentarzy