03 gru Niezwykła kariera Pana SMS-a
Drodzy Słuchacze!
Tym razem chciałbym zwrócić uwagę na niezwykłą karierę, jaką zrobił w komunikacji, a właściwie telekomunikacji językowej esemes.
Zacznę od tego, że słowniki akceptują dwie formy ortograficzne: SMS, SMS-a, SMS-y itd. oraz formę, moim zdaniem wygodniejszą w pisaniu, a mianowicie esemes, odmienianą również zgodnie z regułami deklinacji języka polskiego.
O wiele ciekawsza od formy, jest jednak jego wieloraka funkcjonalność, znacznie rozszerzająca możliwości komunikacji ustnej. Poniżej przedstawiam parę przykładów, z którymi mamy do czynienia na co dzień:
- Możliwość szybkiej komunikacji w utrudnionych warunkach, np. podczas wykładu, konferencji itp.
- Możliwość jakiejkolwiek komunikacji w sytuacjach, kiedy nie powinno się komuś zawracać głowy, np. w niedzielę, podczas urlopu itp.
- Możliwość zaanonsowania chęci nawiązania kontaktu. Bywają sytuacje, gdy dzwonimy do kogoś, kto nas nie zna i tylko z tego powodu nie ma ochoty odbierać telefonu. Przedstawiając siebie i sprawę, o jakiej chcemy z kimś porozmawiać, sprawiamy, że osoba taka jednak reaguje. Usprawnia to bardzo przepływ informacji.
Z drugiej strony, świadomość tego, kto się do nas dobija, pozwala nam właśnie na uniknięcie rozmowy. Jakaż to ulga !
- Stykałem się niejednokrotnie z sytuacją, kiedy osoby z powodu zmęczenia nie chciały ze sobą już rozmawiać , ale słały do siebie – i to przez dłuższy czas – esemesy. W swoich felietonach metodyczno-językoznawczych zwracałem uwagę na fakt, iż akt mówienia, na dodatek z sensem, jest aktem pochłaniającym bardzo dużo energii ludzkiej. Z esemesami jest już trochę łatwiej.
- Możliwość zebrania „materiału dowodowego”, że jednak przekazaliśmy lub odebraliśmy informację i to właściwą, co w rozmowie jest możliwe tylko z nagraniem, czego jednak nikt nie lubi.
Być może pominąłem jeszcze jakieś ciekawe przypadki, świadczące o niezwykłej roli, jaka przypadła temu wynalazkowi technicznemu, ale myślę, że i tak wystarczy przykładów, by stwierdzić, że bez esemesów czulibyśmy się dzisiaj trochę jak bez ręki.
Zapraszam jak zwykle do zapoznania się z tekstem Pani Beaty, naszej Lektorki-reporterki ze Stanów Zjednoczonych.
Pozdrawiam serdecznie
Wojciech Gajewski
Brak komentarzy